Przekręty i oszustwa

źródło: LINK

Ludzie od zawsze oszukiwali. Próbowali na wszelkie sposoby ominąć panujące prawo i zasady, celem uzyskania korzyści, głównie materialnych. W XIX wieku i początku XX wieku częste przekręty dotyczyły lichwy i zamieszani byli w to głównie Żydzi. Stereotypowy Żyd był postrzegany jako osoba przebiegła i skupiona wyłącznie na pieniądzach. Polacy również byli pomysłowi i nie odstawali od swoich „starszych braci w wierze”. W archiwalnych gazetach możemy odnaleźć masę przykładów pokazujących, jak wyrafinowane sposoby mieli jedni i drudzy, aby tylko móc się wzbogacić. Zobaczmy jak to wyglądało w Żyrardowie i okolicach.

 

1890

Pod koniec XIX wieku panowała ogólna „Gorączka brazylijska”. Było to określenie ruchu emigracyjnego związanego z wyjazdami do Brazylii. Mieszkańcy różnych regionów nakręcani przez czytane w gazetach artykuły, wierząc, że ich los może być lepszy, szukali wszelkich sposobów na opuszczenie kraju. Znaleźli się również tacy, którzy widząc okazję, próbowali wykorzystać naiwność tych pierwszych rzekomo próbując im pomóc w przedostaniu się do „El Dorado”.

W Kurierze Codziennym korespondent z Włocławka opisał ciekawy przypadek. Dnia 6 października na stacji kolejowej na przybyłych popołudniowym pociągiem nie czekała żadna dorożka. O tym nietypowym zdarzeniu dowiedziała się lokalna policja, która postarała się sprawę zbadać. Trop doprowadził policjantów w okolice Kowala (wieś położona na południowym wschodzie od Włocławka). Tam zaczaili się w lesie i czekali na wracające do miasta dorożki. Udało się zatrzymać ok. 8 dorożek, które przewoziły 50 osób.  Byli to głównie robotnicy z Żyrardowa wraz z rodzinami. Policji tłumaczyli się tym, że chcieli wyemigrować do Brazylii, gdyż narzekali na słabe zarobki i brak zajęć, a przecież pracowali w dobrze prosperującej fabryce w Żyrardowie.

Po mimo braku dostatecznych informacji, policji udało się złapać kilku lokalnych przemytników, których głównym prowodyrem był znany we Włocławku „pilnikarz”. Ujęto go w Żyrardowie.

Nie wiadomo, jak skończyła by się podróż żyrardowskich mieszkańców, gdyby nie złapano tych przemytników. Możliwe, że zostaliby okradzeni, zabici, bądź może faktycznie dotarliby do Brazylii, albo innego kraju.

 

1892 

We wsi Paski (obecnie Stare Paski, niedaleko Teresina) kilka krów zachorowało na karbunkuł i padło. Była to ciężka ropna infekcja skóry. Według ustaleń 3 krowy zdechły u sołtysa Karasia i jedna u gospodarza Misiaka. Sołtys polecił zakopać mięso i kości pochodzące ze zdechłych krów. Natomiast skóry udało im się sprzedać Żydowi z Wiskitek, niejakiemu Lejbusiowi Gotelfowi.

Misiak nie zastosował się do poleceń sołtysa i postanowił dodatkowo wzbogacić się sprzedając mięso sąsiadom. Mięso kupiła, a potem zjadła rodzina Pawłowskich. Na ich nieszczęście mocno się rozchorowali, że musieli zostać przewiezieni na kurację do szpitala w Sochaczewie. Zarówno sołtys jak i Misiak zostali zatrzymani i pociągnięci do odpowiedzialności przed sądem. Sprzedane w Wiskitkach skóry polecono odzyskać i zniszczyć.

 

1898

Podobny przypadek zatrucia mięsem miał miejsce kilka lat później w Żyrardowie. Na skutek zjedzenia zatrutego mięsa zmarła żona organisty Leopolda Józefa Winklera, Katarzyna.  Pochorowali się też inni mieszkańcy, jak chociażby mąż zmarłej, czy rodzina Freiszmidt’ów.

Sekcja zwłok zmarłej wykazała, że w mięsie znajdowała się strychnina (silny związek chemiczny). W tamtych czasach używano jej w małych ilościach jako środek pobudzający układ nerwowy i mięśnie. Używano jej również jako trucizny na szczury.  W większych ilościach mógł zabić, o czym przekonała się żona organisty.

Niestety nie udało się odnaleźć sprawcy ani sprzedawcy mięsa.

 

1901 / 1902

Na przełomie lipca/sierpnia policjanci z Żyrardowa zatrzymali dwóch Żydów, Towja Zelmana i Hersza Zylbergera. Jak się okazało, obaj mieszkańcy Żyrardowa trudnili się sprzedażą spirytusu pochodzącego z nielegalnej produkcji. Policjanci znaleźli u nich kilka butelek i naczyń zakazanego trunku.  Zatrzymani nie byli w stanie wskazać dokładnego pochodzenia spirytusu. Wspomnieli tylko o jakimś Berku z Mszczonowa. W wyniku dalszego śledztwa, naczelnik straży ziemskiej p. Komorowski ustalił, że chodzi o Berka Brauna. W jego mieszkaniu znaleziono 2 duże balony, beczkę oraz gotowy spirytus rozlany już na butelki. Żyd wytwarzał go z politury (środka na bazie żywicy i spirytusu, używanego do wykańczania powierzchni drewna). Według informacji zawartych w gazecie, ten rodzaj alkoholu był tani, skąd cieszył się popularnością, ale nieprzyjemny w smaku.

Rok później w Wiskitkach również zatrzymano „bimbrownika”, który także wyrabiał trunki z politury. Niejaki J. Grantowicz miał już przygotowaną okowitę, którą wystarczyło tylko rozlać do butelek i rozprowadzić wśród klientów. Starszy strażnik, Sało Justyn nie uległ prośbom zatrzymanego i przekazał go wraz z towarem dalej w ręce sprawiedliwości.

 

1903

Temat podrabianych pieniędzy lubi jednak wracać co jakiś czas. W 1889 roku w Żyrardowie był już jeden przypadek fałszerza trzygroszówek. Tym razem doszło do podrobienia rubli i pół-rublówek. W styczniu 1903 roku na rynku pojawiło się sporo podrobionych monet.

Początkowo policjanci podejrzewali kilku znanych lokalnych złodziei. Wśród nich był niejaki Roman Mańkowski. Jednak rewizja w jego domu nic nie wykazała. Śledztwo, które prowadził p. Cybulski jednak nie dawało pozytywnych rezultatów. Do czasu, gdy zgłosiła się właścicielka masarni, Teresa Szulc.

Znalazła ona w swojej kasie fałszywą półrublówkę. Przypomniało jej się, że tą moneta płacił niejaki Józef Krotofil. Natomiast on zeznał, że monetę otrzymał od Romana Mańkowskiego, jako zapłatę za sprzedany mu cynk. Zarządzono zatem ponowną rewizję w domu Mańkowskiego.

Tym razem przyłapano go na gorącym uczynku. W chwili zatrzymania, podejrzany stał akurat przy piecu. Gwałtownie odskoczył  i rzucił w kąt jakiś przedmiot, który usilnie próbował zdeptać. Jak się okazało była to forma gipsowa do odlewania rubli. Natomiast na płycie kuchennej znajdowało się naczynie, w którym gotowała się roztopiona cyna (bądź ołów, jak podaje inne źródło), przeznaczona do odlewu. Policja znalazła również obok świeżo odlanego rubla, jeszcze ze śladami gipsu.

W mieszkaniu, poza Mańkowskim, znajdował się również Władysław Hermanowicz. Obu zatrzymanych oddano pod sąd.

Świadkowie utrzymywali, że Hermanowicz był współpracownikiem Mańkowskiego i często widziano ich razem. Oskarżony trzymał się swojej wersji i twierdził, że nie brał udziału w tym przedsięwzięciu. Nie posądzał swojego kolegi o takie zdolności techniczne.

Mańkowski przyznał się do winy, że podrabiał monety i puszczał je w obieg.

Sąd okręgowy uniewinnił Hermanowicza, a Mańkowskiego skazano na 4 lata ciężkich robót i dożywotnie zesłanie na Syberię.

 

W tym samym roku doszło do innego przestępstwa. Sprawą również zajął się Cybulski. Niejaka Łaja Goldberg, mieszkanka Wiskitek wiozła wozem zakupione mięso. Działo się to w Wigilię. Dwóch mieszkańców Kask i Teklinowa, Franciszek Dudkiewicz i Ernest Dudek postanowiło przywłaszczyć sobie mięso należące do tej kobiety.

Szli oni tropem wozu Goldbergowej podbierając po drodze mięso. Gdy kobieta dotarła do domu spostrzegła, że na wozie zostało tylko siano. Zgłosiła tą kradzież wspomnianemu Cybulskiemu, który niezwłocznie ruszył na poszukiwania.

Wraz z innym strażnikiem chodzili od chaty do chaty, aż trafili do miejsca ich pobytu. Mięso się udało odzyskać, a obaj zatrzymani zostali zaproszeni w gościnę na święta do pobliskiego więzienia.

 

1914

Przełom roku to czas, kiedy wszyscy zaopatrujemy się w nowe kalendarze. Ciekawa sytuacja miała miejsce w Żyrardowie na początku 1914 roku. Pewni sprzedawcy zaopatrzyli się od Żydów w stare kalendarze  z roku poprzedniego. Następnie podrobili tylko pierwszą stronę, tak aby wskazywała na kolejny rok. Fałszywe kalendarze rozprowadzano później wśród mieszkańców.

 

1928

Niejaki Izrael Frydman z Jaktorowa zakupił z fabryki chemicznej „Zacisze” partię mydła o wartości 1700zł. 200 zł zapłacił gotówką, a na resztę dał posiadane weksle od różnych klientów. Kiedy doszło do spłaty zakupu okazało się, że weksle są fałszywe.

Przeprowadzono śledztwo. W rezultacie okazało się, że Frydman zawierając różne transakcje podawał się za Icka Glasa z Żyrardowa. Utrzymywał też kontakt z Paluchem i Szlamą Milerem (z Jaktorowa), którzy wspomagali go w akcjach wekslowych. Fałszywe weksle zawierały pieczątkę firmy „Snop polski” i podpis niejakiego Mikołaja Piramidowa. Frydmana aresztowano, a inne osoby dalej sprawdzano.

 

1929

W „Wiadomościach Warszawskich” z 1929 odnotowano krótkie ostrzeżenie pt. „Naiwna wieśniaczka straciła 250 franków”.

Helena Zegers, mieszkanka Wiskitek udała się do Warszawy, aby wyrobić wizę do Francji. Przed konsulatem spotkała dwóch mężczyzn, którzy zaczepili ją pod pretekstem łatwiejszego załatwienia formalności.

Kobieta udała się z nimi na ul. Śniadeckiego, gdzie w  bramie pod nr 3 dokonano z nią transakcji. Oszuści pobrali od kobiety 250 franków, a w zamian przekazali jej kopertę z 50zł i rzekomą wizą. Gdy kobieta sprawdziła zawartość koperty, oprócz 50zł znalazła tylko skrawki starych gazet. W tym czasie oszuści się ulotnili.

 

Inny przypadek związany z dokumentami wydarzył się również w Wiskitkach. Świeżo wypuszczony z więzienia, Chaim Gutglas, mieszkaniec Grodziska Mazowieckiego, parający się fałszowaniem paszportów, ponownie chciał sobie dorobić.

Zgłosił się do niego młody Herszek Wyszogród, który chciał uniknąć służby w wojsku. Poprosił Gutglasa o pomoc w załatwieniu paszportu, dzięki któremu wyjechałby za granicę.

Gutglas wpadł na pewien ryzykowny pomysł. Przywiózł Wyszogroda do Wiskitek, gdzie zameldował go jako stałego mieszkańca. Pomógł mu w tym administrator domu, Eliasz Wajsman.

Trzej panowie wspólnie się naradzili co zrobić dalej, po czym udali się do mieszkania starszego posterunkowego Piotra Żukowskiego. Wcześniej zakupili butelkę wódki, zakąskę i paczkę papierosów „Ergo”, które zabrali ze sobą jako wspomagacze do pertraktacji. Chcieli od Żukowskiego uzyskać świadectwo kwalifikacyjne potrzebne do załatwienia formalności związanych z wyrobieniem paszportu. Gutglas próbował namawiać posterunkowego, po czym sięgnął do kieszeni po 100 złotowy banknot, którym chciał przekupić policjanta.

Żukowski podobno odpowiedział: „Dziękuję. Przyda się do protokołu jako dowód rzeczowy” po czym zatrzymał wszystkich 3 kombinatorów i odstawił ich do aresztu.

 

 

Na przykładzie przedstawionych artykułów widać, że w tamtych czasach, niektóre przedsięwzięcia były trudne do wykrycia, a sprawcy pozostawali bezkarni. Często żerowano na naiwności innych osób. Gdy pojawiał się na coś popyt, natychmiast próbowano wszelkimi sposobami zaspokoić dane potrzeby, niekoniecznie w legalny sposób. W większości przypadków, przynajmniej tych znanych, o których się dowiedzieliśmy, sprawców oszustwa udało się zatrzymać i wymierzyć sprawiedliwość.

 

Źródła:

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/663701/display/PDF?pageNumber=1

https://ojs.academicon.pl/rs/article/view/3921/4426

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/264511/display/PDF?pageNumber=3

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/197556/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/159506/display/PDF?pageNumber=1

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/268652/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/420563/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/263027/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/129767/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/129407/display/PDF?pageNumber=3

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/668733/display/PDF?pageNumber=3

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/129574/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/176351/display/PDF?pageNumber=2

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/215717/display/PDF?pageNumber=3

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/703548/display/JPEG?pageNumber=4

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/609011/display/JPEG?pageNumber=6

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/122697/display/PDF?pageNumber=4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz