Jan Urbanek – pionier z Bochenia

Początek XX wieku to czasy dynamicznych zmian polskiej wsi. Jeszcze przed odzyskaniem niepodległości wielu lokalnych łowickich działaczy podejmowało próby poprawy losu – zarówno swojego jak i innych włościan. Mieli o tyle łatwiej, gdyż Księstwo Łowickie zostało uwłaszczone znacznie wcześniej niż inne rejony Polski. Ta swoboda umożliwiła chłopom szybszy rozwój i kształcenie. Dlatego też niejeden z nich, próbował swych sił w lokalnej polityce, dobrze rozumiejąc potrzeby swych pobratymców.

Jednym z takich działaczy był Jan Urbanek. Pomimo wielu zasług, źródła historyczne niewiele o nim mówią. On sam też nie zdążył spisać swych wspomnień, gdyż zmarł nagle zostawiając rodzinę i wiele niedokończonych przedsięwzięć. Dlatego też chcielibyśmy przybliżyć krótko jego postać wraz z najważniejszymi osiągnięciami.

Jan Urbanek był jedynym synem Antoniego Urbanka i Marianny Wiechno, który dożył dorosłości i założył własną rodzinę. Urodził się w Bocheniu 28.12.1882 roku. Za młodu pomagał ojcu w prowadzeniu gospodarstwa, które później przejął. Z tego też powodu przerwał edukację szkolną. Dalsze kształcenie kontynuował już potem na własną rękę czytając np. wiele ówczesnych czasopism, do których miał chociażby dostęp opiekując się biblioteką w Bocheniu. Ponadto zapisał się do Towarzystwa Rolniczego w Łowiczu i Kółka w Chruślinie.

Jako 20 letni chłopak stał się członkiem Bocheńskiej Spółki Rolniczej, której prezesem był sam Władysław Grabski, późniejszy premier II RP. Spółka ta postanowiła wysłać Urbanka na praktyki do Miechowa. W Miechowie wówczas organizacja Jutrzenka utworzyła wówczas pierwszą w Królestwie Polskim mleczarnię. Jednym z głównych celów Jutrzenki było uświadamianie narodowe i szerzenie oświaty wśród włościan. Powrót Urbanka skłonił zarząd spółki rolniczej do utworzenia w 1903 roku mleczarni w Bocheniu, która mianowała go również jej kierownikiem (była to trzecia tego typu instytucja w ówczesnej Polsce). Mleczarnia w Bocheniu upadła w 1907 r. Jednak sam zamysł mleczarskiej spółdzielczości przetrwał i zaowocował powstaniem kolejnych powiatowych spółdzielni mleczarskich.

Istotnym wydarzeniem w życiu Urbanka było zgłoszenie się w 1911 roku do konkursu organizowanego przez Wydział Kółek Centralnego Towarzystwa Rolniczego. Jeszcze za życia pierwszej żony, Elżbiety Ładackiej, Jan zaczął prężnie rozwijać i modernizować gospodarstwo po ojcu, co własnoręcznie opisał w swej pracy przesłanej na wspomniany konkurs.

Czytając tę pracę dowiadujemy się, że odbył kilka kursów rolniczych m.in. w Warszawie, z których wiedzę przekuł na praktyczne zmiany. Jako pierwszy w Bocheniu i okolicy wprowadził siew rzędowy. Siewniki pożyczał od zamożnych włościan (np. od Śmiałka z Retek) bądź z Towarzystwa Rolniczego w Łowiczu. Stopniowo powiększał grunty pod orkę kosztem zagonów i zagajników. Stosował także 6 polowy płodozmian. Zwiększył również mleczność u krów, kierując się radami z książki Piątkowskiego „Żywienie krów mlecznych”.

Inni gospodarze nie popierali tych zmian, a wręcz się z nich naśmiewali. Urbanek nie poddał się presji otoczenia i dalej realizował swoje plany. Po kilku latach zaobserwował, że chłopi zmienili swoje nastawienie i zaczęli go naśladować.

Podjęte przez Jana działania zaowocowały zwiększeniem produktywności rolnej, a także uzyskaniem nagrody we wspomnianym konkursie – w I kategorii gospodarstw najwybitniejszych. Od tego momentu rozpoczęło się pasmo wielu jego sukcesów na polu społeczno-gospodarczym.

W 1912 roku stał się członkiem rady Łowickiego Towarzystwa Rolniczego, od którego również dostał 30 rubli nagrody za osiągnięcia w tym konkursie. Brał udział w różnych wystawach rolniczych, na których również bywał doceniany, zwłaszcza w dziale zbóż i warzyw okopowych. Stawiano go jako wzór dobrego gospodarza m.in. na spotkaniach Kółka Chruślińskiego. W tym samym roku rozpoczął modernizację swoich budynków. Postawił murowaną oborę, która stoi aż do dziś.

W międzyczasie w okolicy panowała epidemia cholery, która również dotarła do Bochenia. Los nie oszczędził rodziny Urbanka. W tym samym roku umarła jego żona i trzy córki. On sam niebawem ponownie się ożenił.

Z drugą żoną, Józefą Deką doczekali się 7 dzieci, spośród których syn Mieczysław zginął tragicznie. W 1914 roku trwały walki pozycyjne między wojskami rosyjskimi i niemieckimi. W trakcie ostrzałów, rodzina Urbanka uciekała wozem do Dąbkowic. W okolicach Guźni trafili na rozrywający się granat, którego odłamki poraniły konie oraz zabiły służącą i małego Mietka.

Kilka miesięcy przed tymi wydarzeniami doszło w Bocheniu do powołania Ochotniczej Straży Pożarnej. Jej prezesem został Jan Urbanek. Za jego kadencji straż odnosiła wiele sukcesów, również ogólnokrajowych. W 1927 roku na zjeździe w Poznaniu strażacy zdobyli pierwsze miejsce w grupie straży IV-ej. Należał też do Związku Floriańskiego w Łowiczu.

Drużyna strażaków z Bochenia na zjeździe w Poznaniu


Dwudziestolecie międzywojenne to okres wielkich przemian. W tym czasie w rejonie Łowicza powstawało wiele nowych inicjatyw, w których swój udział miał także Urbanek. W odrodzonej Polsce próbowano odbudowywać struktury państwowe. Organami samorządowymi w tym czasie były: sejmik powiatowy, wydział powiatowy i starostwo. Urbanek należał do sejmiku i wydziału powiatowego. Sejmik zajmował się częścią uchwałodawczą, a wydział wykonawczą. Jak podaje w swojej relacji Franciszek Kaźmierski, Urbanek został wybrany na członka wydziału powiatowego jako przedstawiciel z Bochenia. Miało to miejsce pod koniec 1915 roku. Kilka lat później, w Gazecie Samorządowej, która opisywała ustalenia posiedzeń sejmiku, możemy znaleźć wzmiankę, że Jan był członkiem Zarządu Kasy (odpowiadał za przepływ środków finansowych). Wraz z innymi działaczami w roku 1923 postarał się o przyznanie 60 mórg pod budowę szkoły rolniczej na Blichu, która później wykształciła wielu znaczących rolników.

Urbankowi nie tylko zależało na oświacie, ale również i na kulturze. Znał się osobiście z Anielą Chmielińską, założycielką muzeum w Łowiczu. Na rzecz powstającego muzeum, do działu rolniczego, przekazał swoje zboża oraz fotografię przedstawiającą użycie siewnika.

Jan Urbanek miał również okazję poznać innych znanych działaczy politycznych, nie tylko działających na terenie ówczesnej Polski. Zwiedzanie gospodarstwa Urbanka nierzadko bywało punktem programu wszelkich wizytacji w Łowiczu i okolicy. Wśród takich wizyt możemy wymienić m.in. przyjazdy: misji rolnej z Francji pod przewodnictwem Noulensena (1923 rok), profesora Kemmerera z USA wraz z ówczesnym ministrem rolnictwa, Aleksandrem Raczyńskim (1926 rok) czy samego prezydenta Ignacego Mościckiego, po obchodzie Bożego Ciała w Łowiczu (1928 rok).

Jak dowiedzieliśmy się z archiwalnych gazet, podczas tej drugiej wycieczki, Edwin W. Kemmerer był bardzo zachwycony tkackimi warsztatami w rodzinie Urbanka. Zostało wtedy wykonane bardzo dużo zdjęć, w tym jedno przedstawiające uczestników tego spotkania zebranych w domu Urbanka. Widzimy na nim wnętrze pomieszczenia, a na środku stół, na którym siedzi mała Lucjanna Zofia (córka Jana) w typowym łowickim pasiaku. Obok niej siedzi sam Kemmerer, zachwycony jej pięknym ludowym strojem. Wszystkie takie wycieczki na terenie Bochenia opisywano potem w lokalnej pamiątkowej księdze.

Edwin Kemmerer w domu Jana Urbanka

Pomimo wspomnianych wcześniej przedsięwzięć na arenie powiatowej, Jan nie zamknął się na potrzeby Bochenia. Tam również lokalna społeczność widziała konieczność wprowadzania działań oświatowych, w tym postawienia odrębnego budynku szkoły. Mieszkańcy wraz z Urbankiem zwrócili się o pomoc do sejmiku powiatowego. Niestety nie dostali finansowego wsparcia na ten cel (budową szkół miała zająć się Polska Macierz Szkolna), lecz uzyskali dotację na budowę domu ludowego. Dom ten powstał i służy „Bocheniakom” aż do dziś. Natomiast gmach szkoły oddano do użytku w 1935 roku, już po śmierci Jana.

W 1919 roku powołano w Bocheniu Kółko Rolnicze oraz powstała orkiestra strażacka. Jan Urbanek był członkiem obu organizacji (w tej pierwszej piastował nawet stanowisko prezesa). W trakcie działań kółka dążono do melioracji pól we wsi. Ten cel udało się zrealizować w latach 1925-1927.

Innym większym przedsięwzięciem, które Jan Urbanek bardzo propagował było utworzenie jednej wspólnej mleczarni w Łowiczu. Miała ona zrzeszać lokalne spółdzielnie mleczarskie. Było to trudne zadanie do przeforsowania wśród części stowarzyszeń mleczarskich, które nie planowały stać się dostawcami zlewni w Łowiczu. Wiele z nich nie widziało konieczności mechanizacji rolnictwa, wkraczania na większe rynki i wolały funkcjonować samodzielnie, zwłaszcza, że były to czasy trudne gospodarczo ze względu na światowy kryzys. Władze powiatowe, po konsultacjach z organami doradczymi (Związek Rewizyjny w Warszawie, Związek Spółdzielni Mleczarskich i Jajczarskich, Wydział Rolny Urzędu Wojewódzkiego), rozpoczęły jednak prace nad namową czynnych już spółdzielni do zrzeszenia. W powiecie z gospodarzami rozmawiali lustratorzy związku rewizyjnego i instruktorzy rolni, którzy przedstawiali zalety wybudowania centrali. Ostatecznie w połowie kwietnia 1931 r. ruszyła w Łowiczu mleczarnia parowa, zrzeszająca powiatowe spółdzielnie. Jan Urbanek został członkiem jej zarządu.

Tak światły patriota, który również należał do POW (Polska Organizacja Wojskowa), musiał w końcu zostać doceniony przez rząd Polski. Władze państwowe poprzez ręce prezesa rady ministrów Kazimierza Bartla wręczyły Urbankowi brązowy krzyż zasługi. Odznaczenie to nadawano osobom cywilnym, które się wyróżniły w pracy dla społeczeństwa i całego kraju.

Pasmo tych wszystkich sukcesów Jana Urbanka zostało przerwane przez wypadek podczas żniw. W trakcie prac polowych niefortunnie zaciął się rżyskiem. Rana uległa zakażeniu, w wyniku którego rozwinęła się posocznica i doprowadziła gospodarza do śmierci. Patrząc na jego dotychczasowe dokonania można by wnioskować, że gdyby nie ten incydent, to mógłby zrobić jeszcze wiele dobrego dla polskiej wsi. Zmarł w wieku niespełna 50 lat - 3 sierpnia 1932 roku. Został pochowany w rodzinnym grobie Urbanków na cmentarzu w Chruślinie.


autorzy:

Tomasz Frynia

Marta Kosiorek-Frynia

Łowiczanin. Kwartalnik Historyczny z 30.12.2020 https://bc.wbp.lodz.pl/dlibra/publication/120973/edition/115698/content

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz