Historia mleczarni w Bocheniu

Początkiem gospodarczej aktywności bocheniaków w XX wieku można umownie uznać rok 1902, w którym 25 stycznia w kancelarii Witolda Piramowicza, rejenta przy Sądzie Pokoju w Łowiczu, podpisano akt notarialny ustanawiający włościańską spółkę w Bocheniu. Sam pomysł jej stworzenia narodził się rok wcześniej, kiedy to Teofil Kurczak wraz z Mateuszem Kaźmierskim przywieźli z Warszawy wieści o działającej od kilku lat z powodzeniem spółce rolniczej „Jutrzenka”. Znajdowała się ona w Miechowie pod Kielcami, ale oficjalnie była zarejestrowana w Bukowskiej Woli.

 Od spółki do mleczarni

            Kurczak swój pomysł na stworzenie podobnej spółki w Bocheniu przedstawił na spotkaniu kilku gospodarzy u Jana Kazimierskiego, stryja Mateusza. Poparł ów zamysł obecny tam również Władysław Grabski, ziemianin z Borowa. Nabyte za granicą wykształcenie i doświadczenie wykorzystywał po powrocie do kraju, gdy po śmierci ojca w 1897 r. przejął rodzinny majątek. Jednym z pierwszych jego przedsięwzięć na polu gospodarczym było utworzenie stacji doświadczalno-rolniczej pod Kutnem, która propagowała wśród rolników stosowanie różnych nawozów.

            Jego doświadczenie zmotywowało mieszkańców Bochenia do działania. Wspólnie ustalono termin zebrania większego grona gospodarzy, na które przyjechali m.in. redaktor „Zorzy” Maksymilian Malinowski i proboszcz z Chruślina Stanisław Zdanowicz. Po wyłożeniu całej sprawy włościanom, uzyskaniu szczegółowych informacji z Miechowa, oficjalnie założono spółkę gospodarczą w Bocheniu. Jej prezesem został Władysław Grabski. Na zastępcę wybrano Feliksa Kazimierskiego z Guźni, na sekretarza proboszcza Zdanowicza, a na skarbnika powołano Franciszka Kazimierskiego. Członkami zarządu zostali także Andrzej Flis oraz Teofil Kurczak.

Franciszek Kazimierski


            
Zebrania spółki były organizowane w pierwszą niedzielę każdego miesiąca. W zimowych okresach uczestnicy brali udział w wykładach z chemii rolniczej. Natomiast latem odwiedzali różne majątki ziemskie, by zobaczyć jak prosperują. Spotkania odbywały się za każdym razem u innego gospodarza, gdzie analizowany był stan gospodarki i zastanawiano się nad usprawnieniem jej funkcjonowania. To właśnie poprawę sytuacji gospodarstw i nadanie nowych kierunków rozwoju uznano za główny cel spółki.

            W 1903 roku zaczęto organizować praktyki mleczarskie przy mleczarni należącej do Jutrzenki. Członkowie spółki w Bocheniu zdecydowali, że też założą własną mleczarnię. Najpierw wysłali Jana Urbanka – młodego rolnika z Bochenia – na praktyki do Miechowa. Po ich odbyciu wrócił on do Bochenia i objął stanowisko kierownika w nowoutworzonej mleczarni około 1903-1904 roku. Na poświęcenie i otwarcie mleczarni przybyli liczni rolnicy oraz Maksymilian Malinowski. Na starcie spółdzielnia mleczarska dysponowała maszyną do odwirowywania śmietany oraz rasowym buhajem półkrwi holenderskiej. W międzyczasie gospodarze poczynili też wiele zmian związanych z hodowlą bydła, tak aby zwiększyć produkcję mleka. Gdy zainteresowanie mleczarnią i spółką rolną się zwiększyło, przeniesiono zebrania członkowskie w 1904 roku do Łowicza do Resursy Obywatelskiej na ul. Podrzecznej. W tym samym też roku rozwiązano spółkę rolniczą, a mleczarnię wcielono do Powiatowej Spółki Rolniczo-Handlowej, która wtedy powstała w jej miejsce, ale już w Łowiczu dla szerszego grona gospodarzy. Jej prezesem również był Władysław Grabski.

Problemy mleczarni

Niestety brak doświadczenia, nieufność i niechęć gospodarzy do zmian spowodowały, że mleczarnię w Bocheniu zamknięto w 1907 r. Dostawy były na zbyt niskim poziomie. Gospodynie wolały samodzielnie wyrabiać masło i handlować nim w Łowiczu. Dzięki temu miały okazję pojechać do miasta, by sobie coś kupić i porozmawiać z ludźmi. Mleczarnia pozbawiała ich tej możliwości. Inną wersję przedstawił Teofil Kurczak w swoim pamiętniku, twierdząc, że złe zarządzanie Urbanka i kolejnych kierowników, tj. Józefa Kaczora i Michała Gałaja z Mystkowic, przyczyniło się do upadku mleczarni. Nie uzasadnił jednak tego stwierdzenia.

            Zakład próbował jeszcze ratować niejaki Chrystowski, człowiek spoza Bochenia, który otworzył prywatną mleczarnię u Antoniego Panka. Niestety, mimo jego chęci, nie zmieniło to nastawienia chłopów, przez co jego inicjatywa szybko upadła.

            Dzięki założonej spółce rolniczej wiedza i świadomość gospodarzy w Bocheniu znacząco się poprawiły. Okres pierwszej wojny zahamował co prawda ich działania, lecz nie zgasił ambicji. W czasie trwania wojny większość inwentarza zarekwirowali Niemcy, pozostawiając gospodarzom tylko po jednej krowie i świni. Dopiero kilka lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, gdy sytuacja była już w miarę unormowana, bocheniacy powrócili do swych zamierzeń i rozpoczęli nowe inicjatywy. Bazując na wcześniejszym doświadczeniu i nowej wiedzy, postanowili reaktywować mleczarnię.

Reaktywacja spółdzielni po wojnie

Tak właśnie 6 sierpnia 1926 r. powstała Spółdzielnia Mleczarska z ograniczoną odpowiedzialnością. Nadzór nad jej działaniem sprawował Związek Rewizyjny Spółdzielni Rolniczych w Warszawie. Oprócz bocheniaków, również rolnicy z sąsiednich wsi zostali członkami spółdzielni. Mleczarnia posiadała ręczny napęd. Na miejscu wytwarzano śmietanę, masło, twarogi, maślanki czy białe sery. Zarząd składał się z 3 osób: Wincentego Flisa (prezesa), Wincentego Kaźmierskeigo (zastępcy) oraz Franciszka Rybusa (skarbnika). Działała także rada nadzorcza, której skład był następujący: Wojciech Sałuda i Stanisław Ciesielski z Mystkowic oraz Jan Urbanek, Stanisław Rybus, Stanisław Szczypiński i Józef Burzyński z Bochenia. Dodatkowo na etacie było 2 pracowników: Szczepan Kurczak (kierownik mleczarni) oraz Teodor Goździkiewicz (rachmistrz).

Wincenty Flis


            
W jednym z artykułów Zenon Sokół podaje, że w zachowanych materiałach sprawozdawczych mleczarni za rok 1929 spółdzielnia liczyła 95 członków. Największą ilość mleka przypadającego na jedną krowę dostarczał Wincenty Flis, bo aż około 2013 litrów. Wpisowe członków wynosiło 2 zł, a udział od jednej krowy ustalono na 25 zł.

Przed 1930 r. istniały jeszcze 4 inne, duże mleczarnie w okolicach Łowicza: w Oszkowicach, Zdunach, Skaratkach i Popowie Lubiankowskim. W jednym z numerów „Łowiczanina” z 1932 r. można znaleźć krótkie zestawienie tych mleczarni za rok 1930. Pod względem ilości członków, zadeklarowanych krów i ilości dostarczonego mleka, Bocheń plasował się na czwartym miejscu. W 1930 r. do mleczarni należało 93 członków, a z 203 krów uzyskiwano 320 400 litrów mleka. Dla porównania najlepsza mleczarnia w Zdunach miała 266 członków, 695 krów i produkowała 581 300 litrów mleka. Za to Bocheń uzyskał największą przeciętną cenę za kl. masła – 4,74 zł. Najniższa cena przypadła Oszkowicom – 4,42 zł. Były to dane jeszcze przed powstaniem mleczarni parowej w Łowiczu. W tym czasie z powodu wzrastającej ilości wytwarzanego mleka przebudowano mleczarnię, aby lepiej spełniała potrzeby gospodarzy. Projekt nowej mleczarni przygotował Jan Kazimierski, syn Franciszka Kazimierskiego z Bochenia.

Kryzys gospodarczy i dalsze losy mleczarni

Dobra organizacja reaktywowanej spółdzielni nie mogła jednak przewidzieć, że w 1929 r. wybuchnie na świecie wielki kryzys gospodarczy. Nastąpiło wtedy załamanie cen produktów nabiałowych na rynku. Produkcja mleka była coraz mniej opłacalna. Kryzys utrzymywał się kilka lat, dlatego widząc co się dzieje z cenami na rynku, bocheniacy nie chcieli zbytnio angażować się w sprawy organizacyjne mleczarni. Według „Łowiczanina”, na walnym zgromadzeniu spółdzielni 6 marca 1932 r. bardzo długo dyskutowano nad wyborem nowego zarządu. Nikt z proponowanych kandydatów nie chciał się zgodzić. Dopiero cieszący się zaufaniem poprzedni prezes Wincenty Flis zgodził się ponownie nim zostać. Wspierać go mieli Henryk Flis jako zastępca i Piotr Sałuda jako skarbnik. Do rady nadzorczej weszli: Szymon Sałuda, Piotr Gajda i Tomasz Milczarek z Mystkowic, a także Józef Burzyński, Franciszek Rybus i Stanisław Śmiałek z Bochenia.

            W tym czasie wiele mleczarni zakończyło swoją działalność. Nie poradziły sobie z nadmiarem mleka, którego cena sprzedaży po przetworzeniu nie pokrywała kosztów produkcji. Coraz więcej gospodarzy po prostu rezygnowało z jego wytwarzania. Podobny los spotkał kilka miesięcy później mleczarnię w Bocheniu. Nastąpiło to 1 lipca 1932 r. Działała wtedy jeszcze mleczarnia parowa w Łowiczu, powołana rok wcześniej, która zrzeszała większość mleczarni w okolicy. Była tzw. centralą, a inne mleczarnie pracowały w charakterze jej zlewni, również mleczarnia w Bocheniu. W 1934 roku mleczarnia parowa także upadła, a w jej miejscu utworzono Okręgową Spółdzielnię Mleczarską „Promień”, która później przekształciła się w obecnie działającą OSM Łowicz. Tam też swoje wyroby głównie dostarczali i nadal dostarczają gospodarze z Bochenia. Aktualnie w Bocheniu pozostało mniej niż 10 gospodarzy zajmujących się produkcją mleka.

 

autor:

Tomasz Frynia

Łowiczanin. Kwartalnik Historyczny z 21.04.2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz