Historia jednego zdjęcia

Jest to krótki artykuł, który powstał jeszcze zanim napisaliśmy książkę o Janie Urbanku. Także może zawierać mniej szczegłów niż podaliśmy w książce. Warto go jednak przeczytać jako ciekawostkę i osobną, krótką historię.


Szukając różnych materiałów dotyczących Jana Urbanka natrafiłem wraz z żoną na wzmiankę, że Bocheń swego czasu był odwiedzany przez wielu znakomitych gości, również z zagranicy. Były to głównie lata międzywojenne.

Jedna z takich wycieczek miała miejsce 11.07.1926 roku. Do powiatu łowickiego przyjechał minister rolnictwa Aleksander Raczyński z amerykańskim gościem Edwinem Walterem Kemmererem (1875-1945), który był ekonomistą i finansistą doradzającym w tych kwestiach różnym państwom, również i Polsce. Towarzyszyli im min. J.B. Stetson (ambasador USA w Polsce) oraz kilka innych osób (podani w źródłach na końcu). Po stronie gospodarzy wystąpili starosta Wacław Podwiński oraz Jan Urbanek.

Celem wizyty było prawdopodobnie zapoznanie E.W. Kemmerera z łowicką kulturą rolną i lokalnymi działaniami w tej kwestii. Dlatego też nie dziwi mnie fakt, że reprezentantem gospodarzy został Jan Urbanek, który przez ostatnie lata zdobywał różne nagrody i wyróżnienia za wzorowe prowadzenie swego gospodarstwa i wyroby najlepszej jakości.

Około 10:00 rano wspomnianego dnia, do szkoły na Blichu przyjechali oczekiwani goście. Starosta Podwiński uraczył ich krótką przemową, po czym nastąpiło zwiedzanie szkoły. Później wszyscy udali się samochodami do wsi Bocheń.

Na miejscu od razu udali się do gospodarstwa Urbanka, które już wcześniej gościło różnych znakomitych gości. Jak podaje jeden z artykułów, goście zainteresowali się tkackimi warsztatami oraz wykonali masę zdjęć.

Kilka zdjęć znalazłem w Internecie. Było to jeszcze zanim natrafiłem na bardziej szczegółowe wzmianki o przebiegu tej wycieczki. Na jednym z nich widzimy idących gości na tle szkoły w Blichu. Natomiast drugie przedstawia wnętrze łowickiej chaty, na środku jest stół, na którym siedzi mała dziewczynka ubrana w łowickie barwy, a wokół niej stoją goście z E.W. Kemmererem na czele.


Z podpisu wynika, że byli w Bocheniu, a dziewczynka nazywała się Marysia Urbanek. Już wtedy mi się zapaliła lampka w głowie, że to zdjęcie może mieć związek z Janem Urbankiem. Tylko ten opis mi się nie zgadzał. Nie kojarzyłem żadnej Marysi Urbanek w Bocheniu. W tamtym czasie nie było we wsi innych Urbanków nie licząc rodziny Jana.

Zacząłem zatem drążyć temat głębiej, aż natrafiłem na pozostałe artykuły. Z nich dowiedziałem się, tego co podałem na wstępie (kto konkretnie gdzie przebywał, jaki był plan wycieczki), że goście bezpośrednio po zwiedzeniu szkoły udali się na gospodarstwo Urbanka. Kolejnym potwierdzeniem było poniższe zdjęcie. To samo co wcześniej ale w lepszej jakości. Tutaj brak opisu niczego nie utrudnił. Za to lepsza jakość zdjęcia pozwoliła mi ustalić, że pierwszy z lewej (nie wymieniony na poprzednim zdjęciu) to nikt inny jak sam Jan Urbanek. Natomiast dziewczynka siedząca na stole przed Kemmererem to babcia mojej żony, Lucjanna Zofia. Miała wtedy niecałe 6 lat. Jej specyficzna uroda i możliwość porównania z innymi zdjęciami utwierdziła mnie w przekonaniu, że poprawnie zidentyfikowałem ten obraz.

Innym potwierdzeniem był jeszcze tajemniczy wpis w rodzinnym albumie Urbanków (będącym w posiadaniu kuzyna żony) brzmiący „prof. Kemmerer i Zosia”. Niestety brakowało tam zdjęcia (zapewne ktoś z rodziny kiedyś powyciągał część zdjęć, również i to). Teraz już wiem, że brakujące zdjęcie to właśnie to przedstawione niżej.

Wisienką na torcie było to, że moja żona po zobaczeniu tego zdjęcia stwierdziła, że podobny obraz Matki Boskiej wisi w sypialni jej rodziców. No i faktycznie wisi.

 


Teściowa potwierdziła, że obraz ten należał do Lucjanny Zofii. Tylko ramka została wymieniona na nową, podobną do oryginalnej. Jak wspomniała, babcia żony, pod koniec pierwszej ciąży przez kilka dni miała problemy z urodzeniem syna. Modliła się do tego obrazu, aż czwartego dnia przybył w końcu lekarz i pomógł bezpiecznie odebrać poród. Obraz ten zostawiła z sentymentu.

Na koniec tej historii warto wspomnieć, że goście przed opuszczeniem Bochenia pozostawili swe podpisy w Pamiątkowej Księdze Bochenia. Czy ta księga zachowała się do dziś? Nie jestem pewien. Podobno jakaś znajduje się w Izbie Pamięci tej wsi. Muszę to kiedyś sprawdzić…

Źródła (dostęp na 27.09.2020):

https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/.../obiekty/429676...

https://bc.wimbp.lodz.pl/.../21146/edition/20095/content

https://bc.wimbp.lodz.pl/.../37508/edition/35788/content

https://bc.wimbp.lodz.pl/.../21544/edition/20477/content

https://jbc.bj.uj.edu.pl/.../edition/218706/content...

https://bc.wimbp.lodz.pl/.../21147/edition/20096/content

http://pbc.biaman.pl/.../Bia%C5%82ostocki_%20g%C5%82os...

http://bc.wimbp.lodz.pl/Content/13059/Rozwoj_1926_nr202a.pdf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz