Wycieczka po cmentarzach w łódzkim

Nie wytrzymałem. Dziś pogoda dopisała, miałem trochę czasu po pracy więc postanowiłem wsiąść w auto i przejechać się na cmentarze w Ozorkowie (są 2), Leśmierzu i Parzęczewie poszukać grobów swoich przodków. Towarzyszyła mi żona.
Pierwszy przystanek w Ozorkowie. Minęliśmy po lewej kościół św. Józefa Oblubieńca i skierowaliśmy się na prawo na stary cmentarz.  Niestety jak to zwykle bywa groby były porozstawiane losowo. Ścieżki nie zawsze układały się tak by mieć po lewej i prawej fronty grobów.  Po ok 40 min chodzenia poddaliśmy się. Nie znaleźliśmy żadnego grobu Jaszczaków. Pojechaliśmy na nowy cmentarz sądząc, że tam raczej nic nie znajdziemy skoro powstał później.
Tam o dziwo trafiliśmy na 3 groby Jaszczaków. Jeden dziecka z 1945 i 2 osób dorosłych, które urodziły się w latach 30-50 ubiegłego wieku. Niestety zbyt późno bym mógł je łatwo powiązać z moimi Jaszczakami.
Nie zrażeni spróbowaliśmy szczęścia w Leśmierzu. Wg. przekazów rodzinnych mieszkał tam Feliks Jaszczak (nr 187, link), wujek mojej babci, od strony taty. 


Tam niestety okazało się, że cmentarz jest w miarę nowy. Najstarsze groby były z końcówki lat 80. Nie było ich wiele więc szybko cały oblecieliśmy. Nic nie znaleźliśmy...
Wracając zaczepiłem jedną panią (na oko 50-60 lat) z pytaniem gdzie wcześniej chowali zmarłych. Powiedziała, że na cmentarzu w Solcy Wielkiej lub Górze św. Małgorzaty.  Gdy spytałem o Feliksa Jaszczaka to powiedziała, że kojarzy rodzinę. Wspomniała, że jego żona dosyć długo żyła. Jak to w małych miejscowościach, wszyscy się znają. Poleciła nam jechać na cmentarz w Górze św. Małgorzaty (raptem parę km dalej). Szkoda, że nie spytałem kto obecnie żyje z tej rodziny. W sumie ta informacja i tak niewiele by mi dała, bo ich nie znałem. Poza tym pradziadek Jaszczak mieszkał w Jaktorowie  i zmarł dawno temu więc i tak by nie kojarzyli go.
Zaryzykowaliśmy i się udało. Żona znalazła ich grób:

Data zgonu Feliksa zgadza się z tym co dopisano w akcie urodzenia. Jego żona jak widać dożyła prawie 100 lat.
Przynajmniej ten grób udało się odnaleźć. Wracając jeszcze zahaczyliśmy o Parzęczew. Liczyłem, że może tam znajdziemy jakiś grób Świderskich. Niestety się nie udało. Był jeden, ale innej rodziny, niespokrewnionej z moją.  Może jeszcze kiedyś tam zawitam.
Wracając jechaliśmy przez Wielką Wieś, gdzie urodził się Józef Jaszczak (mój pradziadek, brat Feliksa). Faktycznie to nadal wieś, bo uraczyła nas pielgrzymka krów wracających z pola środkiem wioski:)
Generalnie jak na 4 godzinki poszukiwań to i tak niezły rezultat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz